Pani Emilia nie tylko pomogła mi osiągnąć cele, ale także nauczyła mnie, jak dbać o swoje zdrowie poprzez zdrowe odżywianie. Jej podejście edukacyjne pozwoliło mi lepiej zrozumieć zasady zdrowego odżywiania i umożliwiło mi samodzielne podejmowanie właściwych decyzji żywieniowych.
PatrykZmiana przerosła moje oczekiwania
Byłam niezadowolona ze swojej sylwetki, a po wyciecze w góry zrozumiałam, że to nie tylko kwestia wyglądu, ale również zdrowia i samopoczucia. Na szlaku byłam zasapana i ciężko mi było nadążyć za dzieckiem i mężem. A zdjęcia, które oglądałam z wyjazdu jeszcze bardziej utwierdziły mnie w przekonaniu, że nadszedł czas na zmiany. Do Pani Emilii trafiłam czytając opinie w internecie. Pomyślałam, że skoro inni schudli po 20, 30 kg, to mi też uda się zgubić chociaż kilka. To co udało nam się osiągnąć, przerosło moje oczekiwania. Mam, aż 18 kg mniej, a do tego lepsze samopoczucie i w końcu wiem jak jeść!
czytaj więcejPowiedzenie: jesteś tym, co jesz, wcześniej traktowałam z przymrużeniem oka. Dzisiaj, po czterech miesiącach diety, z czternastoma kilogramami mniej na wadze stwierdzam, że zdrowe odżywianie nie tylko rzutuje na wygląd, ale też zdrowie i o niebo lepsze samopoczucie.
Co poniedziałek zaczynałam „swoją” dietę, i jeszcze tego samego dnia w porze kawy (a do kawy oczywiście ciastka/ciastek!!!), ją kończyłam – tak zaczęłam rozmowę z panią Emilią. To był śmiech, ale śmiech przez łzy. Stawałam przed lustrem i nie znosiłam tego widoku, moja garderoba po brzegi wypełniła się swetrami, sukienkami i tunikami koniecznie „workowatymi”, które zakrywały wszystkie niedoskonałości. Przeszukując galerię zdjęć,
bo taki jest jeden z punktów umówienia się na wizytę do pani Emilii – zorientowałam się, że wszystkie moje zdjęcia są od klatki piersiowej w górę. Resztę skrupulatnie usuwałam.
Na pierwszą wizytę poszłam pełna obaw: o nie, ja tak lubię jeść, a teraz czeka mnie kilkumiesięczna głodówka. Nic bardziej mylnego! Już po pierwszych dniach wprowadzenia diety w życie (chociaż miałam wrażenie, że cały czas siedzę w kuchni i coś gotuję, ale przecież każde osiągnięcie sukcesu wiąże się z wyrzeczeniami) czułam się lepiej, zdrowiej, a do tego cały czas byłam najedzona. Przestałam być opuchnięta. Przychodziły momenty kryzysowe,
w których pozwalałam sobie na kromkę chleba z Nutellą, ewentualnie pół paczki Pringlesów, co wiązało się z „kacem moralnym” i narzuconym sobie pominięciem tego dnia drugiego śniadania, pójściem spać bez kolacji lub pięcioma kilometrami więcej na rowerze (bo bez wysiłku fizycznego, sama dieta efektów nie przyniesie!). Po pierwszych czterech tygodniach poszłam na wizytę o pięć kilogramów lżejsza, szczęśliwsza, z paskiem w spodniach zapiętym na ostatnią możliwą dziurkę :-).
Powiedzenie: jesteś tym, co jesz, wcześniej traktowałam z przymrużeniem oka. Dzisiaj, po czterech miesiącach diety, z czternastoma kilogramami mniej na wadze stwierdzam, że zdrowe odżywianie nie tylko rzutuje na wygląd, ale też zdrowie i o niebo lepsze samopoczucie.